poniedziałek, 29 czerwca 2009

Terrine z białej czekolady



Właśnie zdałam sobie sprawę z tego, że jest to pierwszy przepis na tym blogu na deser mrożony. Może kiedyś sprawię sobie maszynkę do lodów, to wtedy będzie ich więcej ;-) A wracając do przepisu. Nie wiem, czy jest odpowiednik w języku polskim słowa "terrine". To taka mrożonka (w tym przypadku na słodko, choć może być też wytrawna), przypominająca lody, ale bardziej kremowa i czekoladowa niż lodowa, zdecydowanie słodka, więc doskonale komponująca się z kwaskowymi truskawkami i musem owocowym. 

sobota, 27 czerwca 2009

Truskawkowe sakiewki



A oto pierwszy z zaległych przepisów. Tyle tylko, że nie do końca zrobiłam go przepisowo, bo dopiero później, po dokładniejszym przeanalizowaniu przepisu doszłam do wniosku, że ciasto drożdżowe po wyrobieniu nie musi wyrastać. Wydało mi się to początkowo dziwne, więc zrobiłam po swojemu. W efekcie otrzymałam kanciaste pączki z truskawkami w środku. Według zdjęcia, oryginał bardziej przypomina ciasteczka - kształt jest mocniej zarysowany. Właściwie to miałam w planach ponowne wykonanie tych sakiewek, tym razem według przepisu, ale... nie zdążyłam ;-)

wtorek, 23 czerwca 2009

Kilka słów wyjaśnienia...

Niektórzy z Was zapewne zastanawiali się gdzie tak nagle zniknęłam. Przerwa była zaplanowana i owszem, tyle, że w późniejszym terminie, ale czasem nie mamy większego wpływu na pewne sprawy. 
czwartek, 11 czerwca 2009

Czekoladowe muffiny z nutellą i truskawkami



Po prostu nie mogłam przejść obojętnie obok tego przepisu. Bardzo spodobało mi się zestawienie smaków "Nutelli" i truskawek, więc postanowiłam upiec te muffinki w trybie natychmiastowym. Jak postanowiłam, tak zrobiłam i w ten oto sposób bardzo szybko mogłam delektować się ich wspaniałym smakiem. Przepis na te pyszne muffinki znalazłam na blogu "Gotuję bo lubię". Autorce bardzo dziękuję :-)

środa, 10 czerwca 2009

Niemieckie bułeczki (Brötchen)



Czy pisałam już, że mam "szczęście" do mało precyzyjnych przepisów ? Ktoś inny na moim miejscu pewnie od razu taki przepis by pominął, ale nie ja. Zawsze jest coś, co sprawia, że dana receptura wydaje mi się interesująca i choć nie wszystko mi się w niej zgadza, to próbuję i kombinuję - do skutku albo do znudzenia ;-) To jednak bardziej teraz dotyczy historii pewnego chleba, ale o tym napiszę innym razem, bo ciągle go rozpracowuję.
Jeśli zaś chodzi o same bułeczki, to było moje pierwsze podejście i właściwie jedyny problem jaki się pojawił, to ilość wody (w oryginale było podane tylko 35 ml - to zapewne "błąd w druku"). Poniżej wpisałam w przybliżeniu 135-235 ml, bo sama użyłam ok. 170 ml, ale moje ciasto mogło by być nawet trochę rzadsze (na początku założyłam, że chodzi o 135 ml). Ogólnie z tymi bułeczkami nie ma zbyt wiele pracy, tylko, że ciasto dość długo wyrasta i trzeba je w międzyczasie 2 razy odgazować. Za to efekt końcowy nie powinien Was rozczarować. Dzięki temu, że przed pieczeniem bułeczki smaruje się białkiem (z dodatkiem mleka) są one wyjątkowo chrupiące, a jednocześnie mięciutkie w środku. 

poniedziałek, 8 czerwca 2009

Sernik neapolitański


 
Nie byłam pewna, czy dodawać ten przepis do akcji Sezon Truskawkowy ze względu na niewielką zawartość w nim truskawek, ale jednak... bez tych truskawek nie byłby to sernik neapolitański. Nieraz zajadałam się lodami neapolitańskimi, czyli mieszanką trzech smaków: waniliowego, czekoladowego i truskawkowego, ale na sernik o takiej nazwie natknęłam się dopiero teraz. Jego wykonanie jest dosyć proste, tylko to układanie warstw może przysporzyć kłopotów i chylę czoła tym, którym uda się równo je rozsmarować. Ja nawet nie starałam się tego robić, bo widziałam, że dolna warstwa jest rzadsza od górnej i wszystko zaczyna się w niej topić, ale pomyślałam sobie, że wzór marmurkowy też powinien nieźle wyglądać. W oryginale masa truskawkowa jest trochę bardziej wyraźna, ale to za sprawą barwnika spożywczego - wolałam zrezygnować z dodatkowej chemii na rzecz jaśniejszej masy. Soli też nie dodawałam, bo jakoś mi tu w ogóle nie pasowała. A tak ogólnie to serniczek pyszny, kremowy i kolorowy - polecam :-)
niedziela, 7 czerwca 2009

Bułeczki cwibakowe (Zwieback Rolls)



To takie śmieszne bułeczki z "dzyndzelkiem" na czubku. Przypominają trochę pokrywkę od imbryczka ;-) A skąd taka nazwa ? - nie jestem pewna, może ze względu na dość dużą zawartość tłuszczu... ale to tylko moje domysły. 
Swoje bułeczki zrobiłam z połowy podanych poniżej składników.

sobota, 6 czerwca 2009

Ucierane ciasto z truskawkami



Miałam wielką ochotę na jakieś proste, ucierane ciasto z dodatkiem truskawek. Robiłam już jogurtowe i na maślance (obydwa bardzo dobre), ale kiedy zobaczyłam ten przepis, pomyślałam, że wart jest wypróbowania. I nie myliłam się - ciasto było pyszne ! Od siebie dodałam tylko kruszonkę, która okazała się wspaniałym dopełnieniem i aromat śmietankowy, który bardzo lubię, zwłaszcza w połączeniu z truskawkami.
piątek, 5 czerwca 2009

Bułki ałtajskie




Znowu udało mi się dołączyć do grona weekendowych piekarzy. Zdecydowałam się na upieczenie zawijanych bułeczek Mariany, na które przepis podała Tatter - gospodyni 34. Weekendowej Piekarni. Miałam tylko mały problem z konsystencją ciasta - było wręcz rzadkie i musiałam dosyć mocno podsypywać mąką, która swoją drogą do najlepszych gatunkowo nie należy, ale bułeczki wyszły bardzo smaczne, pomimo burego wyglądu ;-)
poniedziałek, 1 czerwca 2009

Tort truskawkowy



Sezon truskawkowy czas zacząć. Proponuję ciasto, które świetnie nadaje się także na obchodzony dzisiaj Dzień Dziecka, bo dzieci lubią takie delikatne, piankowe, różowe ciasta. No i ta dekoracja... Tak, tak, motyw biedronki znowu się u mnie pojawia, ale wprost nie mogłam się mu oprzeć :-) Pomysł na dekorację i przepis na masę wzięłam z tej strony. Biszkopt natomiast stworzyłam przy pomocy dwóch innych receptur. Gdybym zamierzała nasączyć placki, to oczywiście skorzystałabym ze swojego sprawdzonego przepisu, ale chciałam, żeby wyszedł od razu wilgotny (choć tak naprawdę nie spodziewałam się, że jest to możliwe). Wynik końcowy przeszedł moje najśmielsze oczekiwania - naprawdę był wilgotny ! Można go porównać do puszystego omletu, a przynajmniej tak mi się skojarzyło w pierwszej chwili. Początkowo miałam obawy, bo chociaż od zawsze piekę biszkopty bez proszku do pieczenia, to jednak nigdy nie dolewałam do nich dodatkowo płynów, a już na pewno nie mleko (dla niektórych równa się ono z zakalcem). Przekonałam się jednak, że ciasto bardzo dobrze wyrasta, a to mleko i olej sprawiają, że nie jest takie "suche". Doskonale nadaje się zwłaszcza do tortów owocowych i innych ciast przekładanych masą, bez nasączania. Polecam !