poniedziałek, 29 września 2008

Jabłecznik z migdałową skórką



Co prawda mój ostatni wpis też był "jabłkowy", ale i tak miałam w najbliższym czasie upiec ten jabłecznik, więc skoro nadarzyła się okazja, czyli wspólne, blogowe pieczenie, nazwane Dniem jabłka, to pośpieszyłam się (jeszcze zdążyłam przed końcem dnia) i... oto on :-) Mięciutkie, puszyste ciasto drożdżowe, z soczystym nadzieniem jabłkowym, a to wszystko przykryte pyszną, migdałową skórką. Przepis ponownie zaczerpnęłam z gazetki Ciasta domowe, jednak wymagał on pewnej korekty. Otóż ciasto wyszło dość rzadkie i rozwałkowanie go graniczyłoby z cudem, więc miałam do wyboru: albo dosypać mąki, ale wtedy straciłoby ono na swojej delikatności i puszystości, albo... wstawić ciasto do lodówki - wybrałam tę drugą opcję. Wyrastanie trwało trochę dłużej (tego dnia było mi to akurat na rękę), ale za to mogłam potem rozwałkować ciasto bez większych problemów.

wtorek, 23 września 2008

Kruche listki z jabłkami

 
Na początek jesieni - jesienne listki, od razu dodam, że bardzo smaczne :-) A skusiły mnie przede wszystkim swoim oryginalnym wyglądem. Polecam zwłaszcza tym, którzy lubią wyzwania. Pozostałym radzę z tych samych składników upiec tradycyjną szarlotkę - mniej przy tym pracy, a efekt smakowy taki sam ;-)
poniedziałek, 22 września 2008

Ciasteczka owsiane z rodzynkami



Ciasteczka są łatwe, dość szybkie w wykonaniu i bardzo dobre (nawet surowe ciasto chętnie podjadałam). Przepis znalazłam pod wieczkiem pudełka z płatkami owsianymi. Ten pan w kapeluszu tak zachęcająco się uśmiechał, że po prostu musiałam spróbować tych ciastek ;-)

niedziela, 21 września 2008

Grant Loaf



Niezwykle szybki i łatwy przepis stworzony przez Doris Grant jeszcze w latach 40 - tych. Ciasto nie wymaga zagniatania i potrzebuje tylko 1 minuty na wymieszanie. Chlebek powinien zachować świeżość nawet przez kilka dni.

Nie chce nikogo zniechęcać do tego przepisu (w końcu pochodzi z mojej ulubionej książki, więc MUSI być dobry ;-), ale nie przypadł mi on do gustu. Może dlatego, że ja po prostu w ogóle nie jestem fanką chlebów razowych. Wiem jednak, że są zdrowe i chociaż od czasu do czasu dobrze na odmianę takowy zjeść :-)
czwartek, 18 września 2008

Bułeczki drożdżowe z ziemniakami (Potato Pan Rolls)



W zasadzie to te bułeczki są na słodko, ale ja chciałam zrobić z nich kanapki, więc dodałam tylko jedną łyżkę miodu (zamiast 1/4 szklanki). Tak, czy inaczej, wychodzą pyszne - mięciutkie i puszyste jak pączki, a dzięki ziemniakom dłużej zachowują świeżość. Polecam :-)
środa, 17 września 2008

Ciasto "poduszki"



Przepis pochodzi z bloga Caritki, której to zdjęcia skutecznie zachęciły mnie do skorzystania z owej receptury. Co prawda u mnie to ciasto wyglądem bardziej przypomina jeden wielki poduszkowiec albo pikowaną kołdrę, niż poduszki, niemniej jednak było baaardzo smaczne. Miałam tylko mały problem z serem, bo u mnie ani "quark" ani serek homogenizowany nie występują, więc musiałam trochę improwizować, ale za to przy okazji poznałam smak sera ricotta ;-)
niedziela, 14 września 2008

Japońskie bułeczki (Japanese Melon Pan)



W poprzednim wpisie narzekałam na mało dokładne przepisy. Ten na odmianę został podany z przesadną dokładnością - według niego nawet jajko trzeba zważyć. Niestety, nie posiadam jeszcze wagi elektronicznej, więc zrobiłam tak trochę "na oko", niemniej jednak wszystko wyszło tak jak powinno.
Bułeczki w środku mają delikatne, puszyste ciasto drożdżowe, a z wierzchu okryte są waniliową skorupką z ciasta kruchego. Część z nich można zrobić z groszkami czekoladowymi. Ja jeszcze dodatkowo nadziałam niektóre z nich marmoladą. Pyszne ! - zdecydowanie polecam.
sobota, 13 września 2008

Krajanka biszkoptowa z rodzynkami



Zastanawiałam się, czy w ogóle podawać ten przepis. No, ale skoro już upiekłam to ciasto, to dlaczego nie - choćby jako ciekawostkę. Przypomniałam sobie o swojej "Kuchni polskiej", z której tak naprawdę właściwie nie korzystam, i trafiłam tam właśnie na krajankę biszkoptową. Wiedziałam, że nie będzie to nic nadzwyczajnego, bo też i nie miało być - ot, takie tam małe co nieco, ale jednak liczyłam na coś więcej.
środa, 10 września 2008

Bloomer



To nazwa jednego z angielskich chlebów, najbardziej przypominający mi "Biały chleb pszenny" - także z rodzaju "bułkowatych". Jednak zasadnicza różnica pomiędzy nimi polega na tym, że Bloomer potrzebuje około ośmiu godzin na samo wyrastanie (dlatego też należy zacząć robić go odpowiednio wcześnie), ale dzięki temu dłużej zachowuje świeżość i ma lepszy, bardziej wyrazisty smak.
Przepis pochodzi oczywiście z mojej "książki chlebowej" :-)

niedziela, 7 września 2008

Babeczki truflowe



Do tego przepisu przymierzałam się od bardzo dawna. Na zdjęciu (w gazetce Ciasta domowe) babeczki wyglądały bardzo zachęcająco, ale wydawało mi się, że za dużo z nimi roboty, żeby potem miały zniknąć w mgnieniu oka. I rzeczywiście, trzeba się z nimi trochę "pobawić", ale są tak syte, że na deser jedna wystarczy, a dwiema to już można nawet się najeść. No, ale rzecz najważniejsza... Te babeczki to po prostu poezja smaku ! Nie można ich ot, tak po prostu zjadać, trzeba się nimi delektować :-) Wyobraźcie sobie delikatne migdałowe ciasteczko, posmarowane pyszną masą czekoladową, a to wszystko przykryte jeszcze skorupką z czekolady...
piątek, 5 września 2008

Muffiny z marmoladą



Może nie są to typowe muffiny, bo do ich przygotowania trzeba użyć miksera, zamiast wymieszać wszystko łyżką, ale i tak łatwo się je robi. Marmolada natomiast nie stanowi nadzienia, tylko dodaje się ją razem do ciasta.
Ogólnie muffinki wyszły całkiem dobre - tuż po upieczeniu miały na wierzchu taką słodką, chrupiącą skorupkę. Spodziewałam się jednak, że w środku będą bardziej wilgotne ;-)
wtorek, 2 września 2008

Rogale (niby)marcińskie



Celowo dodałam od siebie słowo "niby", bo chociaż nigdy nie próbowałam takich prawdziwych rogali marcińskich, to porównując inne przepisy, doszłam do wniosku, że wybrałam tę najbardziej uproszczoną wersję. A właściwie to nie wybierałam, tylko skorzystałam z pierwszego przepisu, który wpadł mi w ręce (porównanie zrobiłam dopiero po upieczeniu). Nie powiem, że rogale wyszły niedobre, wręcz przeciwnie, ale zupełnie inne niż te oryginalne. Przede wszystkim ciasto nie było półfrancuskie, tylko typowo drożdżowe, a nadzienia wyszło jakby trochę za mało, no i brakowało w nim przynajmniej jednego ze składników, czyli białego maku (swoją drogą, jeszcze nigdy na niego nie trafiłam). Cóż, marcińskie, czy też nie, rogale bardzo mi smakowały, a do 11- go listopada jeszcze trochę czasu zostało, więc może zdążę wypróbować inny przepis :-)